Autor: Corinne Michaels Tytuł: Consolation (Consolation duet Tom 1) Wydawnictwo: Szósty Zmysł Liczba stron: 340 Ocena: 5.5/6 Premiera: 11 października 2017 |
Kiedy już myślałam, że na chwilę uwolniłam się od egzemplarzy recenzenckich, okazało się, że w domu czeka na mnie kolejna lektura. Gdy więc otworzyłam paczkę, dopiero wtedy przypomniałam sobie, że jakiś czas temu dostałam propozycję zrecenzowania "Consolation" autorstwa Corinne Michaels, co kompletnie wypadło mi z głowy. Jednak ujrzenie tego egzemplarza wywołało na mojej twarzy ogromny uśmiech, bo bardzo chciałam poznać tę historię czując, że to będzie coś, co zdecydowanie wpisze się w mój gust. I wiecie co? Jestem totalnie zaskoczona, że ta początkowo wydająca się przewidywalną, historia, tak naprawdę dostarczyła mi mnóstwa wrażeń, a zakończenie, którego kompletnie się nie spodziewałam, sprawiło, że jak najszybciej chcę sięgnąć po kolejny tom!
Główna bohaterka książki - Natalie - to żona komandosa SEAL, z którym to spodziewa się dziecka. Jednak jeden dzień jest w stanie wywrócić cały jej dotychczasowy świat do góry nogami. Gdy dowiaduje się, że jej ukochany Aaron zginął na ostatniej, przed opuszczeniem służby, misji, wszystko traci dla niej sens. Kilka miesięcy później jedynym, co trzyma ją przy życiu jest córeczka Aarabelle. Mimo to, kobieta jedynie egzystuje i czuje się jak pozbawiona całkowitych emocji. Gdy więc na jej drodze staje Liam - najbliższy przyjaciel zmarłego męża - Natalie nie zdaje sobie sprawy, że po raz kolejny jej życie zostanie obrócone o sto osiemdziesiąt stopni, lecz tym razem ma szansę na bycie szczęśliwą. Pytanie tylko, czy Natalie będzie potrafiła wpuścić do swojego życia innego mężczyznę? Jak potoczą się losy jej i Liama, który ze wszystkich sił robi wszystko, by otoczyć kobietę opieką? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie sięgając po książkę "Consolation".
Styl, jakim posługuje się autorka, jest naprawdę lekki i przyjemny w odbiorze. Początkowo przyznam się szczerze, że obawiałam się, iż będzie on wręcz banalny, przez co całość stanie się kiczowata. Na całe szczęście moje obawy szybko okazały się bezpodstawne, a sama wsiąknęłam w tę historię całkowicie. Kiedy już zaczęłam przekładać kolejne strony, nie mogłam się od niej oderwać, chcąc więcej i więcej, przez co książkę udało mi się przeczytać w raptem jeden dzień. Przede wszystkim w stylu urzekło mnie to, że autorka potrafi wplatać ogrom emocji. Maluje zarówno smutek, cierpienie i ból po stracie bliskiej osoby, jak także świetnie wprowadza inne uczucia - gniew, irytację, a także radość i uśmiech. Podczas czytania tej historii, niejednokrotnie moje emocje skakały czy to w stronę uniesienia kącików ust do góry, czy też zamieniały się w kilka łez wzruszenia. Już dawno, przy żadnej książce, tak często się nie wzruszałam i nie odczuwałam tych emocji tak realnie, jakbym sama uczestniczyła w tych wszystkich wydarzeniach. Dlatego pod tym względem, jestem totalnie urzeczona tą historią.
Autorka poprzez swoją książkę, ukazuje, czym jest strata bliskiej osoby. Uświadamia, że kiedy odchodzi ktoś, kogo kochaliśmy, nie chcemy i nie potrafimy się z tym pogodzić. Nieważne, ile czasu upływa i jak każdy chciałby nam pomóc, byśmy wrócili do normalnego życia, ono nigdy nie będzie już takie samo. Tym samym historia Natalie pokazuje, że nie ma limitu czasu na rozpacz, a jedynie od nas zależy, czy to szybciej czy może nieco później, będziemy odbudowywać swoje życie kawałek po kawałku. Co więcej, tak naprawdę cały wątek poświęcony głównej bohaterce oraz przyjacielowi jej zmarłego męża jest przykładem trudnej relacji. Autorka pokazuje bowiem, że z jednej strony, czasami chce się pójść naprzód, szczególnie wiedząc, że osoba, która odeszła chciałaby dla nas tego szczęścia, a z drugiej strony nie potrafimy sobie na to pozwolić, bo czujemy, jakbyśmy ją zdradzali. Tym samym historia Natalie oraz Liama ukazuje ogrom emocji, jakie stopniowo pojawiają się między nimi, jak także wszelkie rozterki, które ich dręczą.
Dlatego też, mimo obaw co do pomysłu tworzenia romansu pomiędzy wdową, a przyjacielem jej zmarłego męża, będąc już po przeczytaniu tej książki, śmiało mogę stwierdzić, iż autorka prowadzi całą akcję bardzo subtelnie. Wszystko dzieje się w swoim tempie, a wszelkie bliższe sytuacje, jakie się między nimi rozgrywają są bardzo wysublimowane. Dodatkowym atutem tej książki jest fakt, że mimo iż narrację prowadzi głownie Natalie, to kilka rozdziałów zostało napisanych z perspektywy Liama, dzięki czemu czytelnik ma szansę poznać uczucia, jakie buzują w każdym z bohaterów. Osobiście ta książka bardzo przypadła mi do gustu i nie mogę się doczekać kolejnego tomu.
Bohaterowie zostali wykreowani całkiem dobrze, a co najważniejsze - są z krwi i kości. Autorka nie ubarwia i nie czyni ich doskonałymi, a tworzy postacie, jakie mają zarówno swoje zalety, ale też bardzo często wady. Ukazuje ich takimi, jakimi są, a nie jakimi powinni być, aby przyciągnąć do siebie czytelnika, dzięki czemu właśnie cała historia staje się jeszcze bardziej autentyczna. Oprócz oczywiście Natalie oraz Liama, pojawiają się bohaterowie, jacy sporo wnoszą do całości, w tym na pewno przyjaciółka głównej bohaterki. Jednak najsłodszą istotką w całej książce jest mała Aarabelle i chociaż nie ma jej tutaj wiele, to wszelkie opisy niektórych jej zachowań - uśmiechów, gaworzenia i tym podobnych sytuacji, są wprost przeurocze.
Podsumowując, książka "Consolation", mimo że początkowo zalatywała mi przewidywalnością (co błyskawicznie zostało rozwiane poprzez kilka, niespodziewanych wydarzeń) i banalnością, to ostatecznie całkowicie mnie urzekła, szybko sprawiając, że nie mogłam się od niej oderwać chcąc więcej i więcej. Dlatego też czekam z niecierpliwością na kontynuację losów Natalie i Liama, mając nadzieję, że będzie równie dobra, co pierwszy tom.
Dlatego też, mimo obaw co do pomysłu tworzenia romansu pomiędzy wdową, a przyjacielem jej zmarłego męża, będąc już po przeczytaniu tej książki, śmiało mogę stwierdzić, iż autorka prowadzi całą akcję bardzo subtelnie. Wszystko dzieje się w swoim tempie, a wszelkie bliższe sytuacje, jakie się między nimi rozgrywają są bardzo wysublimowane. Dodatkowym atutem tej książki jest fakt, że mimo iż narrację prowadzi głownie Natalie, to kilka rozdziałów zostało napisanych z perspektywy Liama, dzięki czemu czytelnik ma szansę poznać uczucia, jakie buzują w każdym z bohaterów. Osobiście ta książka bardzo przypadła mi do gustu i nie mogę się doczekać kolejnego tomu.
Bohaterowie zostali wykreowani całkiem dobrze, a co najważniejsze - są z krwi i kości. Autorka nie ubarwia i nie czyni ich doskonałymi, a tworzy postacie, jakie mają zarówno swoje zalety, ale też bardzo często wady. Ukazuje ich takimi, jakimi są, a nie jakimi powinni być, aby przyciągnąć do siebie czytelnika, dzięki czemu właśnie cała historia staje się jeszcze bardziej autentyczna. Oprócz oczywiście Natalie oraz Liama, pojawiają się bohaterowie, jacy sporo wnoszą do całości, w tym na pewno przyjaciółka głównej bohaterki. Jednak najsłodszą istotką w całej książce jest mała Aarabelle i chociaż nie ma jej tutaj wiele, to wszelkie opisy niektórych jej zachowań - uśmiechów, gaworzenia i tym podobnych sytuacji, są wprost przeurocze.
Podsumowując, książka "Consolation", mimo że początkowo zalatywała mi przewidywalnością (co błyskawicznie zostało rozwiane poprzez kilka, niespodziewanych wydarzeń) i banalnością, to ostatecznie całkowicie mnie urzekła, szybko sprawiając, że nie mogłam się od niej oderwać chcąc więcej i więcej. Dlatego też czekam z niecierpliwością na kontynuację losów Natalie i Liama, mając nadzieję, że będzie równie dobra, co pierwszy tom.
Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie:
Wydawnictwu Szósty Zmysł
Słyszałam już trochę dobrego na temat tej książki, ale nadal nie jestem przekonana... Może się skuszę, ale nie teraz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Uwielbiam. <3 Skończyłam wczoraj i już nie mogę się doczekać kontynuacji!
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja... Z każdym zdaniem mam coraz większą ochotę przeczytać tą książkę ;) Tylko podejrzewam, że najpierw trzeba zrobić porządne zapasy chusteczek!
OdpowiedzUsuń