Matematyczny umysł z artystyczną duszą. Matematyk z wykształcenia, aktualnie pracownik jednej z krakowskich korporacji, a z zamiłowania niespełniona pisarka i zakręcona książkoholiczka.

niedziela, 15 października 2017

Mrożąca krew w żyłach historia - recenzja książki "Marina"

Autor: Carlos Ruiz Zafon
Tytuł:
Marina
Wydawnictwo:
Muza SA
Liczba stron:
301
Ocena:
6/6

     Są tacy autorzy, których książki sprawiają, że nie można się od nich oderwać. Po przeczytaniu do tej pory trzech historii Carlosa Ruiza Zafona - wszystkich z cyklu Cmentarza Zapomnianych Książek wiedziałam, do czego zdolny jest pisarz. Bałam się jednak, że inne jego powieści nie wywrą na mnie takiego wrażenia, jak wspomniana wyżej seria. Kiedy zatem sięgnęłam po "Marinę", postanowiłam podejść do niej z dystansem. Okazało się jednak, że Zafon to wciąż mój Mistrz Słowa, który sprawia, że jego książek się nie czyta - je się pochłania!
     Barcelona, lata osiemdziesiąte XX wieku. Główny bohater książki, tudzież narrator wszystkich wydarzeń, Oskar Drai to chłopiec, jakiego fascynują stare, zabytkowe budynki. Któregoś dnia spotyka Marinę - dziewczynę, jaka szybko staje się jego najlepszą przyjaciółką. Gdy pewnego wieczoru śledzą razem tajemniczą damę w czerni zmierzającą w kierunku bezimiennego grobu na cmentarzu, wkrótce poznają historię rodem z horroru - nie wiedzą jedynie, że sami staną się świadkiem tragicznego finału mrożącej krew w żyłach legendy... Jak zatem potoczą się ich losy? Czego takiego się dowiedzą? Jak rozwinie się ich przyjaźń? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie sięgając po książkę "Marina".
      Co do stylu, jakim posługuje się autor - po raz kolejny to powtórzę, ale uważam, że jest genialny. Nie wiem, jak on to robi, ale każda jego historia wciąga czytelnika do swojego magicznego świata od pierwszej strony. Potrafi on tworzyć klimat jak nikt inny - w przypadku swoich powieści zazwyczaj jest to pełen niepokoju, mroczny obraz rzeczywistości. Oprócz tego Zafon wplata do swoich historii mnóstwo emocji - potrafi malować zarówno lęk, jak także gniew czy irytację, radość przeplataną smutkiem, a to wszystko sprawia, że czytelnik jest w stanie zarówno uśmiechać się podczas czytania, jak także odczuwać złość na niektóre wydarzenia. Jednak co ciekawsze, nie przypominam sobie, bym podczas czytania jakiejkolwiek książki Zafona, wzruszyła się na tyle, by po prostu się rozpłakać. Tym razem "Marina" wycisnęła z moich oczu kilka łez, co sprawia, że jak sami widzicie - emocji w tej historii nie brakuje.
      Jeżeli chodzi o sam pomysł na fabułę, to muszę przyznać, że nie wiem, jak autor to robi, ale potrafi przeplatać różne gatunki: elementy thrillera łączą się tutaj z mrokiem horroru, jednocześnie oprószone są szczyptą fantastyki, aż na dodaniu łyżeczki lekkiej młodzieżówki kończąc. Podobne wrażenie odnosiłam podczas czytania cyklu Cmentarza Zapomnianych Książek, stąd tym bardziej jestem pozytywnie zaskoczona, że wykorzystuje on tę samą taktykę również w innych swoich powieściach. Uwierzcie mi, że historia, jaką zaserwuje Wam autor w lekturze "Marina" wciągnie Was całkowicie, momentami mrożąc krew w żyłach i dzięki temu dostarczając ogrom emocji.
     Jednak to, co najważniejsze i na co najczęściej zwracam w ogóle uwagę czytając jakiekolwiek historie - to fakt, że nie jest to jedynie taka tam sobie opowiastka o dwójce młodych ludzi próbujących rozwikłać tajemniczą zagadkę. To także historia o sile przyjaźni i o tym, że kiedy odnajdujemy swoją bratnią duszę to wiemy, że właśnie z nią możemy osiągnąć wszystko. To również opowieść o tym, że życie niejednokrotnie nas doświadcza: daje nam często chwile ogromnego szczęścia tylko po to, by wkrótce odebrać je dwukrotnie pozostawiając po sobie jedynie ogrom bólu. 
    Oprócz tego, że wciągnęła mnie do swojego pełnego niepokoju świata, to sprawiła także, że jeszcze przez chwilę po jej odłożeniu, miałam w głowie te wszystkie wydarzenia i nie chciałam rozstawać się z bohaterami. Ta książka nie dość, że przynosi ogrom emocji, to w dodatku skłania do przemyśleń i uświadamia czytelnikowi, że powinien żyć tak, by nie żałować ani jednej chwili, bo nigdy, przenigdy nie wiadomo co nas czeka. Stąd też polecam Wam ją serdecznie, bo uwierzcie mi - po raz kolejny śmiało mogę przyznać, że Zafon to geniusz.
     Bohaterowie zostali wykreowani świetnie - to postacie, jakie śmiało moglibyśmy spotkać w codziennym życiu. Bardzo ich polubiłam i od samego początku mocno się z nimi związałam. Każdy z nich miał swoje plany i marzenia, chociaż często nie wierzyli w samych siebie. Jednocześnie zarówno Oskar, jak i Marina mogli liczyć na siebie nawzajem, jak także nauczyli się wspólnie wielu, ważnych rzeczy. Stali się prawdziwymi przyjaciółmi, dlatego ich relacja bardzo mi się spodobała. Poza nimi pojawia się mnóstwo innych postaci, w tym też te, które mrożą krew w żyłach, a każda z nich jest specyficzna i ciekawa na swój własny sposób. Stąd też Zafon również w kwestii bohaterów odwalił kawał dobrej roboty.
     Podsumowując, polecam Wam książkę "Marina" - zarówno, jeśli mieliście już do czynienia z autorem i Was urzekł, jak także jeżeli być może jeszcze o nim nie słyszeliście - nie wahajcie się i sięgnijcie po tę historię, bo wszystko jest w niej świetne: fabuła, klimat, bohaterowie i przesłanie. Serdecznie polecam.



5 komentarzy:

  1. Tego raczej na razie nie przeczytam, ale kupiłam ostatnio Trylogię mgły tego pana, będę testować ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w całej rozciągłości :) Ja własnie, w ramach przygotowania do nowego tytułu Zafóna, robię sobie powtórkę z tych dotychczasowych, jestem na "Grze Anioła". Przez te parę lat które minęły od lektury zapomniałam już, jak on magicznie pisze. Po prostu ciężko odłożyć ksiązkę :) Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli chodzi o książki spoza serii Cmentarza Zapomnianych Książek, to "Marina" jest moją ulubioną. Ten klimat Barcelony... Zafon oddaje go cudownie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka rekomendacja to nie można się nie skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam jeszcze twórczości Zafona, ale po wielu pozytywnych opiniach w sieci oraz pochwałach płynących z ust koleżanek, gdzie niektóre są naprawdę wybredne, czuję się potwornie zacofana... Muszę to W KOŃCU zmienić i sama poznać magię kunsztu pisarskiego autora. :)
    BLUSZCZOWE RECENZJE

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz, czy to pochwała czy też uzasadniona krytyka, niezwykle motywuje mnie do dalszego działania, stąd dziękuję za wszystkie pozostawione przez Was słowa! :)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *