"Różnica między brudną, a czystą stroną miłości polega na tym, że czysta strona jest o wiele lżejsza. Sprawia, że masz wrażenie, że szybujesz. Unosi cię i niesie. Czysta strona miłości sprawia, że latasz ponad światem. Szybujesz ponad wszystkim, co złe. (...) Brudna strona miłości nie może cię unieść. Ciągnie cię w dół. Wciąga pod powierzchnię. Zatapia."
Autor: Colleen Hoover Tytuł: Ugly love Wydawnictwo:Otwarte Liczba stron: 340 Ocena: 6+/6 |
Są książki, które pochłania się w raptem jeden dzień i jedną noc. Mają w sobie coś, co sprawia, że nie można się od nich oderwać i chce się jak najszybciej poznać losy bohaterów. Przekłada się więc kolejne kartki, stopniowo rozwalając się od środka na milion kawałków. Kiedy z kolei minie już ostatnia strona, a wraz z nią następuje zamknięcie książki, długo nie można się pozbierać. Po policzku spływa jeszcze łza, w głowie panuje nieporządek, a serce wydaje się, że jeszcze chwila i pęknie od nadmiaru emocji. Taką właśnie książką jest "Ugly love" Colleen Hoover.
Tate to początkująca pielęgniarka, która dodatkowo kończy jeszcze studia. Los sprawia, że przez jakiś czas musi zamieszkać u swojego brata Corbina z zawodu będącego pilotem. Kiedy więc wprowadza się do jego apartamentowca, czeka na nią dziwna niespodzianka. Pod drzwiami mieszkania śpi pijany mężczyzna. Jak się później okazuje jest to przyjaciel jej brata - Miles, któremu Tate w ten feralny wieczór udziela pomocy na tyle, na ile jest w stanie to zrobić. Wkrótce coraz częściej widuje swojego sąsiada, a ich relacja zaczyna się zaostrzać. Jednak nie są oni w związku, nie traktują się jak przyjaciele, a jedyne co robią, to doznają wspólnie fizycznej przyjemności. Miles od razu narzuca reguły ich gry: "nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości". Tate stara się ze wszystkich sił dostosować do tej sytuacji, ale czasami trudno jest oszukać własne serce... Jak zatem potoczą się ich losy? Czy to, co między nimi istnieje pozostanie jedynie brudną miłością? Co takiego wydarzyło się w przeszłości mężczyzny? I może jednak zaryzykuje on ponowne otworzenie swojego serca na miłość? Odpowiedzi na te, jak i wiele innych pytań znajdziecie oczywiście w fenomenalnej książce "Ugly love".
Od momentu, gdy tylko pojawiła się wzmianka o tej książce, wiedziałam, że któregoś dnia po nią sięgnę. Tak się złożyło, że prywatne obowiązki i różne też książkowe zobowiązania ciągle odkładały mi gdzieś w czasie najnowszą powieść Colleen Hoover. Nastał w końcu jednak dzień, w którym mogłam przenieść się do świata wykreowanego przez autorkę. Bałam się, że książka nie będzie w stanie dorównać tej, jaka całkowicie zawładnęła moim sercem, czyli "Maybe someday". Jednak już od pierwszych stron wiedziałam, że to będzie po prostu dobre. Chociaż tak naprawdę powieść różni się od tych historii stworzonych przez autorkę, jakie dane było mi czytać przede wszystkim faktem, że jest to praktycznie erotyk, nie zmieniło to faktu, że emocje nadal utrzymane są na bardzo wysokim poziomie. Na ogół nie przepadam za literaturą, w której sceny seksu są praktycznie co kilka stron. Jednak tutaj jest inaczej. Dominuje pożądanie i miłość fizyczna, a jednak Hoover opisuje to wszystko w taki sposób, że z jednej strony jest to bardzo zmysłowe i gorące, a z drugiej subtelne i pełne innych uczuć - czasami zakłopotania czy wstydu, a czasami potrzeby bliskości i szczęścia. Dlatego też pochłonęłam tę powieść w mgnieniu oka. Nie mogąc się od niej oderwać, można by rzec, że zarwałam dla niej noc. To już kolejny raz, kiedy jakaś książka sprawia, że nie jestem w stanie zasnąć zanim nie poznam ostatecznych losów bohaterów. Pierwszą taką lekturą było właśnie "Maybe someday". Jak widać, dla mnie autorka w dalszym ciągu trzyma poziom i tworzy takie historie, których się nie czyta - je się pochłania. Całkowicie i tak samo mocno, jak mocno ukazane są emocje. Bo to, co sprawia, że odnalazłam się w "Ugly love" to ogrom uczuć. Od tej książki bije zarówno radość, ale też smutek. Gniew przeplata się ze spokojem, a miłość z cholernym bólem, który rozrywa bohaterów (i w tym czytelnika) od środka.
Jednak to nie wszystko, co sprawia, że po raz kolejny jestem urzeczona piórem Colleen Hoover. Tak naprawdę ta historia pokazuje, że błędy przeszłości będą się za nami ciągnąć tak długo, aż w końcu sami nie zdecydujemy się z nimi rozprawić. Uświadamia, że czasami trzeba zaryzykować i rozliczyć się z tym, co było, bo może się okazać, że niepotrzebnie dokładamy sobie cierpień i już dawno moglibyśmy zacząć normalnie funkcjonować. Ta powieść pokazuje jednak też, że życie nie zawsze bywa proste. Dotyczyło to nie tylko relacji Milesa z Tate, ale też jego wcześniejszej, wielkiej miłości, jaką była Rachel. Miłości, która potrafiła zamienić się wręcz w nienawiść. Podobało mi się niezmiernie to, że rozdziały związane z teraźniejszością były pisane głównie z perspektywy Tate, natomiast te fragmenty, w której narratorem był Miles ukazywały jego przeszłość. Dzięki temu czytelnik miał okazję zobaczyć co sprawiło, że mężczyzna postanowił już nigdy więcej się nie zakochać. Dlatego też z czystym sercem polecam tę lekturę każdemu, kto gustuje w takim gatunku, a fanów Colleen Hoover chyba nawet szczególnie nie muszę zachęcać do sięgnięcia, bo jeżeli pokochaliście jej poprzednie książki to uwierzcie, że tę pokochacie równie mocno.
Bohaterowie zostali wykreowani różnorodnie. Każdy z nich posiada specyficzną osobowość. Tate jest dziewczyną, która ma dużo empatii do świata i ludzi, co pasuje też do pracy, jaką wykonuje. Jednocześnie wiem, że sama nie potrafiłabym zgodzić się na taki układ,w jaki wplątała się z Milesem, więc w tym aspekcie nie potrafię jej do końca zrozumieć. Jednak wiem, że była to postać niezwykle wrażliwa i szukająca prawdziwego uczucia. Być może dlatego pozwoliła sobie na seks bez zobowiązań, bo w głębi duszy wiedziała, że stopniowo zakochuje się w Milesie i liczyła na to, że i on poczuje to samo. Z kolei mężczyzna został wykreowany równie ciekawie. Co więcej, czytelnik ma okazję poznać go od momentu, gdy miał osiemnaście lat. Jego życie zostaje tutaj rozłożone wręcz na czynniki pierwsze i dzięki temu można bardziej wgłębić się w jego osobowość i spróbować zrozumieć motywy jego postępowania. Sporo jest tutaj także Rachel, pojawiającej się właśnie w tych rozdziałach, w których Miles wraca do przeszłości. Specyficzny jest też Corbin - brat Tate. Lecz najbardziej zabawną postacią, dzięki której oprócz wzruszeń,podczas czytania towarzyszył mi także śmiech, jest Kapitan - czyli staruszek zajmujący się wciskaniem guzików w windzie. Tak naprawdę zżyłam się z tymi bohaterami. Każdy z nich miał w sobie coś, dzięki czemu chętnie towarzyszyłam im we wszystkich wydarzeiach. I wbrew swoim własnym poglądom, pokochałam tę chemię, jaka tworzyła się między Tate oraz Milesem. Po prostu przepadłam w ogromie uczuć, jakie im towarzyszyły.
Podsumowując, mogę napisać tylko tyle, że z niecierpliwością czekam na kolejne książki tej autorki i na pewno wkrótce nadrobię zaległości co do innych jej powieści. Uwielbiam styl Colleen Hoover i to, że każda stworzona przez nią historia potrafi wywołać we mnie ogrom emocji sprawiając, że sama rozwalam się na kawałki. Zdecydowanie dołącza do moich ulubionych książek. Na koniec dodam jedynie jeszcze kilka cytatów, jakie szczególnie chwyciły mnie za serce:
Niebawem odezwę się z felietonem, ale także muzyczny wpisem, a później kolejne recenzje, bo w końcu zabrałam się za czytanie książek, jakie dawno temu zakupiłam, a nie miałam czasu, by po nie sięgnąć. Póki co - trzymajcie się!
Tate to początkująca pielęgniarka, która dodatkowo kończy jeszcze studia. Los sprawia, że przez jakiś czas musi zamieszkać u swojego brata Corbina z zawodu będącego pilotem. Kiedy więc wprowadza się do jego apartamentowca, czeka na nią dziwna niespodzianka. Pod drzwiami mieszkania śpi pijany mężczyzna. Jak się później okazuje jest to przyjaciel jej brata - Miles, któremu Tate w ten feralny wieczór udziela pomocy na tyle, na ile jest w stanie to zrobić. Wkrótce coraz częściej widuje swojego sąsiada, a ich relacja zaczyna się zaostrzać. Jednak nie są oni w związku, nie traktują się jak przyjaciele, a jedyne co robią, to doznają wspólnie fizycznej przyjemności. Miles od razu narzuca reguły ich gry: "nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości". Tate stara się ze wszystkich sił dostosować do tej sytuacji, ale czasami trudno jest oszukać własne serce... Jak zatem potoczą się ich losy? Czy to, co między nimi istnieje pozostanie jedynie brudną miłością? Co takiego wydarzyło się w przeszłości mężczyzny? I może jednak zaryzykuje on ponowne otworzenie swojego serca na miłość? Odpowiedzi na te, jak i wiele innych pytań znajdziecie oczywiście w fenomenalnej książce "Ugly love".
Od momentu, gdy tylko pojawiła się wzmianka o tej książce, wiedziałam, że któregoś dnia po nią sięgnę. Tak się złożyło, że prywatne obowiązki i różne też książkowe zobowiązania ciągle odkładały mi gdzieś w czasie najnowszą powieść Colleen Hoover. Nastał w końcu jednak dzień, w którym mogłam przenieść się do świata wykreowanego przez autorkę. Bałam się, że książka nie będzie w stanie dorównać tej, jaka całkowicie zawładnęła moim sercem, czyli "Maybe someday". Jednak już od pierwszych stron wiedziałam, że to będzie po prostu dobre. Chociaż tak naprawdę powieść różni się od tych historii stworzonych przez autorkę, jakie dane było mi czytać przede wszystkim faktem, że jest to praktycznie erotyk, nie zmieniło to faktu, że emocje nadal utrzymane są na bardzo wysokim poziomie. Na ogół nie przepadam za literaturą, w której sceny seksu są praktycznie co kilka stron. Jednak tutaj jest inaczej. Dominuje pożądanie i miłość fizyczna, a jednak Hoover opisuje to wszystko w taki sposób, że z jednej strony jest to bardzo zmysłowe i gorące, a z drugiej subtelne i pełne innych uczuć - czasami zakłopotania czy wstydu, a czasami potrzeby bliskości i szczęścia. Dlatego też pochłonęłam tę powieść w mgnieniu oka. Nie mogąc się od niej oderwać, można by rzec, że zarwałam dla niej noc. To już kolejny raz, kiedy jakaś książka sprawia, że nie jestem w stanie zasnąć zanim nie poznam ostatecznych losów bohaterów. Pierwszą taką lekturą było właśnie "Maybe someday". Jak widać, dla mnie autorka w dalszym ciągu trzyma poziom i tworzy takie historie, których się nie czyta - je się pochłania. Całkowicie i tak samo mocno, jak mocno ukazane są emocje. Bo to, co sprawia, że odnalazłam się w "Ugly love" to ogrom uczuć. Od tej książki bije zarówno radość, ale też smutek. Gniew przeplata się ze spokojem, a miłość z cholernym bólem, który rozrywa bohaterów (i w tym czytelnika) od środka.
Jednak to nie wszystko, co sprawia, że po raz kolejny jestem urzeczona piórem Colleen Hoover. Tak naprawdę ta historia pokazuje, że błędy przeszłości będą się za nami ciągnąć tak długo, aż w końcu sami nie zdecydujemy się z nimi rozprawić. Uświadamia, że czasami trzeba zaryzykować i rozliczyć się z tym, co było, bo może się okazać, że niepotrzebnie dokładamy sobie cierpień i już dawno moglibyśmy zacząć normalnie funkcjonować. Ta powieść pokazuje jednak też, że życie nie zawsze bywa proste. Dotyczyło to nie tylko relacji Milesa z Tate, ale też jego wcześniejszej, wielkiej miłości, jaką była Rachel. Miłości, która potrafiła zamienić się wręcz w nienawiść. Podobało mi się niezmiernie to, że rozdziały związane z teraźniejszością były pisane głównie z perspektywy Tate, natomiast te fragmenty, w której narratorem był Miles ukazywały jego przeszłość. Dzięki temu czytelnik miał okazję zobaczyć co sprawiło, że mężczyzna postanowił już nigdy więcej się nie zakochać. Dlatego też z czystym sercem polecam tę lekturę każdemu, kto gustuje w takim gatunku, a fanów Colleen Hoover chyba nawet szczególnie nie muszę zachęcać do sięgnięcia, bo jeżeli pokochaliście jej poprzednie książki to uwierzcie, że tę pokochacie równie mocno.
Bohaterowie zostali wykreowani różnorodnie. Każdy z nich posiada specyficzną osobowość. Tate jest dziewczyną, która ma dużo empatii do świata i ludzi, co pasuje też do pracy, jaką wykonuje. Jednocześnie wiem, że sama nie potrafiłabym zgodzić się na taki układ,w jaki wplątała się z Milesem, więc w tym aspekcie nie potrafię jej do końca zrozumieć. Jednak wiem, że była to postać niezwykle wrażliwa i szukająca prawdziwego uczucia. Być może dlatego pozwoliła sobie na seks bez zobowiązań, bo w głębi duszy wiedziała, że stopniowo zakochuje się w Milesie i liczyła na to, że i on poczuje to samo. Z kolei mężczyzna został wykreowany równie ciekawie. Co więcej, czytelnik ma okazję poznać go od momentu, gdy miał osiemnaście lat. Jego życie zostaje tutaj rozłożone wręcz na czynniki pierwsze i dzięki temu można bardziej wgłębić się w jego osobowość i spróbować zrozumieć motywy jego postępowania. Sporo jest tutaj także Rachel, pojawiającej się właśnie w tych rozdziałach, w których Miles wraca do przeszłości. Specyficzny jest też Corbin - brat Tate. Lecz najbardziej zabawną postacią, dzięki której oprócz wzruszeń,podczas czytania towarzyszył mi także śmiech, jest Kapitan - czyli staruszek zajmujący się wciskaniem guzików w windzie. Tak naprawdę zżyłam się z tymi bohaterami. Każdy z nich miał w sobie coś, dzięki czemu chętnie towarzyszyłam im we wszystkich wydarzeiach. I wbrew swoim własnym poglądom, pokochałam tę chemię, jaka tworzyła się między Tate oraz Milesem. Po prostu przepadłam w ogromie uczuć, jakie im towarzyszyły.
Podsumowując, mogę napisać tylko tyle, że z niecierpliwością czekam na kolejne książki tej autorki i na pewno wkrótce nadrobię zaległości co do innych jej powieści. Uwielbiam styl Colleen Hoover i to, że każda stworzona przez nią historia potrafi wywołać we mnie ogrom emocji sprawiając, że sama rozwalam się na kawałki. Zdecydowanie dołącza do moich ulubionych książek. Na koniec dodam jedynie jeszcze kilka cytatów, jakie szczególnie chwyciły mnie za serce:
- "Wszystko jest Milesem. Tak właśnie się dzieje, gdy ktoś ci się zaczyna podobać. Na początku jest nikim, a potem nagle staje się wszystkim, czy tego chcesz, czy nie."
- "Jego wargi na moich ustach są jak wszystko. Jak życie, śmierć i ponowne narodziny - a wszystko to jednocześnie."
- "Oboje patrzymy w niebo. Przełykam gulę, która stanęła mi w gardle, a wraz nią wszystkie pytania, jakie chciałam mu zadać. Krople zaczynają padać coraz szybciej, w końcu przechodzą a prawdziwy deszcz, lecz my dalej stoimy w bezruchu z zadartymi głowami, nie rzucamy się biegiem do samochodu. Krople spływają mi po skórze, szyi, moczą włosy i bluzkę. Głowę mam wciąż uniesioną do nieba, ale oczy zamknięte. Nie ma na świecie niczego, co dałoby się porównać z zapachem świeżego deszczu."
- "To, co nas łączy, nigdy nie było proste. Ktoś mógłby pomyśleć, że ograniczanie się do samego seksu jest najprostsze na świecie, ale przez to mam wątpliwości co do każdego swojego ruchu i każdego słowa, jakie wypływa z moich ust. I analizuję każde jego spojrzenie."
- "Szybko unoszę rękę i wycieram łzę, która jakimś cudem zaczęła spływać mi policzku. Ostatnia rzecz, jakiej chcę, to żeby widział, że płaczę. Zaszłam już tak daleko, że nie umiem traktować tego, co nas łączy, jak zwykłej przygody erotycznej, ale nie mogę również tego skończyć. Boję się stracić go na dobre, wiec zadowalam się byle czym, chociaż wiem, że zasługuję na więcej.
- "Jestem zmęczona ciągłym dreptaniem w miejscu. Jestem zmęczona ciągłym udawaniem, że nie chcę dowiedzieć się o nim wszystkiego. Jestem zmęczona ciągłym udawaniem, że nie jest dla mnie wszystkim. Jedynym, co się liczy."
- "Ból nigdy całkiem nie minie, Miles. Nigdy. Ale jeśli pozwolisz sobie na miłość, będziesz go czuł jedynie czasami, nie pochłonie całego twojego życia."
Niebawem odezwę się z felietonem, ale także muzyczny wpisem, a później kolejne recenzje, bo w końcu zabrałam się za czytanie książek, jakie dawno temu zakupiłam, a nie miałam czasu, by po nie sięgnąć. Póki co - trzymajcie się!
No, i takiej recenzji potrzebowałam, żeby rozwiać swoje wątpliwości :D Mam nadzieję, że "Ugly Love" jest też dostępna w wersji ebook, zrobiłam się wygodna ^^
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić - genialna książka! <3
OdpowiedzUsuńJa z książek pani Hoover czytałam tylko 'Pułapkę Uczuć' i bardzo mi się podobała. Ugly Love mam zamiar kupić i przeczytać w niedalekiej przyszłości. Mam nadzieję, że szybko znajdę na nią czas ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do mnie na 'Finale - Becca Fitzpatrick - recenzja' :)
Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com
Na pewno ją przeczytam! :))
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, styl pisania Colleen Hoover jest naprawdę świetny! Na razie czytałam jej "Hopeless" i "Maybe Someday" - obydwie chwyciły mnie za serce i nie puściły do teraz, szczególnie "Maybe Someday", która okazała się jedną z najlepszych pozycji w 2015 :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
BOOKBLOG
Ja również jestem na tak. Zdecydowanie. Uwielbiam Hoover i jeszcze się nie zawiodłam na jej twórczości. Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i owszem, zgodzę się, jest piękna, jednak w moim odczuciu, Maybe someday było lepsze. A te cytaty są piękne...
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele pięknych cytatów z tej książki i ogólnie widzę ten szał, jaki powstał wokół niej, ale jednak coś mnie trzyma z daleka od sięgnięcia po nią. Wpadłam raz na ten tytuł w empiku i przeczytałam losową stronę i niestety nie byłam zadowolona z treści ani trochę, a wręcz byłam nieco zniesmaczona. Nie wiem, czy taki fragment mi się po prostu trafił, ale z tego co się dowiedziałam, co cała książka się na tym opiera, więc pewnie sobie ją daruję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says
Jak na razie jedyną książką Hoover, którą przeczytałam jest "Hopeless". Nie zakochałam się, w sumie pomyślałam, że książka jak książka, nie powaliła mnie. Mam zamiar jeszcze raz spróbować z tą autorką i chciałam właśnie sięgnąć po "Ugly love" (ze względu na pochlebne opinie) oraz "Maybe someday".
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak polubię Hoover ;)
Pozdrawiam ciepło
http://pierwsza-strona.blogspot.com/
Ostatnio skończyłam tę książkę i muszę przyznać, że nasze opinie o tej pozycji są skrajnie różne :D Styl Hoover zupełnie mi nie podpasował, moim zdaniem ktoś (albo autorka albo tłumacz) zrobił okropną krzywdę bohaterom wprowadzając tak bezsensowne dialogi i wywody. Okropieństwo! Bo sama fabuła była okej, koniec złamał mi serce, ale tego sposobu pisania nie mogłam znieść. Zdecydowanie obniżyło mi to satysfakcję i ogólne zadowolenie z lektury...
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę autorkę, szczególnie za to, że jej historie wywołują w czytelniku tak wiele emocji. "Ugly love" jeszcze nie czytałam, ale na pewno wkrótce to nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńWow! Po tak entuzjastycznej recenzji nie pozostaje mi nic innego, jak koniecznie zapoznać się z tą książką.
OdpowiedzUsuńCałkowicie zgadzam się z Twoją recenzją i oceną. To niesamowita książka, o której jeszcze przez tydzień po przeczytaniu nie mogłam przestać myśleć. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńKsiążkę już u siebie mam, więc nie pozostaje mi nic innego jak zabrać się do lektury :)
OdpowiedzUsuńWszyscy wokół mnie zachwalają twórczość pani Hoover, jednak to chyba trochę nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://papierowenatchnienia.blogspot.com/
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki. Słyszałam tyle pozytywnych opinii, ale nadal nie mogę się jakoś do niej przekonać... W tej książce fascynuje mnie historia, lecz nie wiem, czy sprawi, że sięgnę po nią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
lustrzananadzieja.blogspot.com
Trochę zniechęciłam się do autorki po Maybe Someday, ale na tą pozycję chyba jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Julka
http://czytnikdoksiazek.blogspot.com
Uwielbiam Colleen Hoover, to klasa sama w sobie.
OdpowiedzUsuńPo ochłonięciu stwierdziłam, że być może za dużo tam erotyki było no ale w końcu sytuacja między tym dwojgiem była jasna. Mimo wszystko uwielbiam!
Pozdrawiam :)
Na początku nie byłam przekonana co do tej książki, jednak z każdą kolejną przeczytaną przeze mnie recenzją Ugly love jestem jej coraz bardziej ciekawa! Muszę w końcu ją dorwać!
OdpowiedzUsuńKsiążka, którą z pewnością muszę nabyć!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Pozdrawiam:
http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Właśnie do mnie "idzie". Tyle pozytywnych opinii, więc mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńpattbooks.blogspot.com
Nie mogę się doczekać aż dopadnę tę powieść. Mam nadzieję, że nie zawiodę się po tylu pozytywnych opiniach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ola http://pomiedzy-ksiazkami.blogspot.com/